Pewnie zauważyliście, że z boku pojawił się baner STOP FAJERWERKOM. Odsyła on na bloga KOTYSZKI, skąd został pożyczony ;)
A teraz moje zdanie na ten temat. NIGDY w życiu nie odpalałam petard ani fajerwerków, nawet w sylwestrową noc. Nawet jako dzieci, tata nie raczył nas takimi rozrywkami. Przede wszystkim uważano to za rozrywkę niebezpieczną i w sumie taką bez sensu ;) To był główny argument. Patrząc w okno jakoś zawsze górę brał żal na myśl o przestraszonych ptakach, niż ekscytacja kolorowymi fajerwerkami. Potem kiedy w naszym domu pojawił się pies, szczególną uwagę zwracałam na te czworonogi. Chociaż nasza Zuzia mogłaby być psem bojowym, bo huku się nie bała w ogóle, to często widziałam z okna, jak ludzie całymi rodzinami chodzili odpalać fajerwerki wraz z psami, które przebierały łapkami ze strachu. No po prostu nie rozumiem, jakim głupkiem trzeba być, żeby wystawiać na taki stres swojego pupila......
Co do akcji STOP FAJERWERKOM to całkowicie popieram. Niestety podejrzewam, że odbiorcami są głównie miłośnicy naszych futerkowych przyjaciół, którym takich rzeczy nie trzeba tłumaczyć. Ale jeżeli dzięki takim akcjom chociaż jedna osoba zrozumie, co te biedne zwierzaki czują podczas sylwestrowego bombardowania, to warto!
Wszystkim życzę udanej zabawy, a czworonogom życzę spokoju w tę szaloną noc.